Są takie historie w Biblii, które dotykają mnie do głębi… sprawiają, że mój duch drży, bo czuje to, co czuła bohaterka historii. To jedna z tych historii….
„Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem. Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą». Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, mam ci coś powiedzieć». On rzekł: «Powiedz, Nauczycielu!»: «Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?» Szymon odpowiedział: «Sądzę, że ten, któremu więcej darował». On mu rzekł: «Słusznie osądziłeś».
Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje». Do niej zaś rzekł: «Twoje grzechy są odpuszczone». Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?» On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!»”
Łk 7,36-50
W tej historii pojawia się wiele istotnych motywów dla tamtejszej kultury. Pan został zaproszony do domu faryzeusza. Osoby uczestniczące w spotkaniu były w pozycji leżącej przy stole, a uroczystość musiała być wydarzeniem otwartym, skoro na planie historii pojawia się nieznajoma kobieta. Zgodnie z tradycją, gościom namaszczano głowę rękami (Mk 14,3). W tej historii nieznana z imienia kobieta (grzesznica) robi coś całkowicie nieoczekiwanego… Wylewa drogi olejek (rodzaj perfum) na stopy Pana i ociera je swoimi włosami. W tamtejszej kulturze taki gest był przekroczeniem pewnych norm, ponieważ rozpuszczanie włosów przy obcych mężczyznach nosiło znamiona nierządu. Tutaj jednak czytamy, że połączone było to z jej łzami i całowaniem stóp… co z jednej strony ukazywało uniżenie, a z drugiej dla otoczenia mogło być odebrane jako nieprzyzwoite.
Wyobraźmy to sobie… Kobieta usłyszała o otwartej uczcie faryzeusza, dowiedziała się, że będzie tam TEN o którym tyle słyszała… ten, który na zawsze może uwolnić jej serce, oczyścić, dać coś, czego nie mógł dać jej nikt inny. Musiało być w niej wielkie pragnienie. Jej zrozpaczona dusza miała dość niesienia ciężarów grzechu w swoim życiu. Wszystko to, co ją obciążało zapragnęła zanieść prosto do stóp tego, kto mógł dać jej prawdę i życie. Kto mógł okazać jej łaskę, choć wcześniej prawdopodobnie nikt jej nie okazał. Zaryzykowała więc. Zrobiła krok wiary, pełna odwagi i nadziei, że zmierza do właściwej Osoby. Nie zatrzymała ją opinia innych ludzi, może krytyka i nieprzychylne komentarze… Padła do świętych stóp. Pokłoniła się Panu wszechrzeczy. Zapragnęła swoją miłość i pragnienie oczyszczenia wyrazić w sposób w jaki potrafiła – oddała drogi olejek, namaściła Jego stopy i rozlała przed Nim swoją duszę – wierząc, że On słyszy jej łkanie, On rozumie jej ból i żal, On jest ratunkiem.
Co na to Jezus? On znał jej serce. Wiedział, że każdy jej gest skierowany w Jego stronę był wyrazem skruchy, pokory i miłości… Konfrontuje jej postawę z postawą faryzeusza, który umiłował bardziej prawo, niż jego prawodawcę. Szymon przez swoje zasady nie dostrzega cudu, który dokonuje się na jego oczach, prawdopodobnie dlatego, że sam jeszcze nie rozpoznał, kto przebywa w jego domu. Jego duch nie zakosztował wiecznego Słowa - zaproszonego na ucztę. Jego serce nie umiłowało Chrystusa - jej serce było gotowe oddać wszystko, aby tę miłość Mu okazać. Pan Jezus wyjaśniając jej czyn opowiada Szymonowi historię, która łączy miłość z przebaczeniem. Pokazuje mu, że to świadomość własnej grzeczności prowadzi do miłowania tego, który ma moc oczyścić i przebaczyć każdą winę. Im większa, głębsza świadomość swoich przewinień, tym jaśniejsza i obfitsza jest miłość osoby, której przebaczono.
Czy nie tak jest z nami dzisiaj? Nieważne na jakim etapie swojego życia dziś jesteś… Ewangelia ma moc zmienić życie na początku, ale ona także kształtuje serce przez całą życiową pielgrzymkę. Codziennie od nowa rozświetla swoim blaskiem dzieło krzyża – ukazując to, jak wiele nam przebaczono. Jak wiele nam ofiarowano. Boży Syn poświęcił wszystko, łącznie z oddanym życiem, abyśmy mogli być wolni od grzechu i żyć perspektywą wieczności z Nim. Ta prawda codziennie musi przemieniać nasze umysły, korygować błędy i pogłębiać naszą miłość do Chrystusa. Ona musi rozciągać serce i czynić je bardziej pokornym, oddanym prawdzie Ewangelii i zachwyconym wiecznym pięknem Chrystusa.
Kobieta mimo strachu, ze świadomością tego, że potrzebuje Chrystusa – uchwyciła się Go. Chrystus dał jej zbawienie. To co uczyniła miało wymiar wieczny… jej wiara zaprowadziła ją do właściwej Osoby. Dokąd dziś prowadzi Ciebie Twoja wiara? Czy do stóp tego, który jedynie jest Prawdą? Czy do Słowa, które jest odwieczne i zawiera odpowiedzi? Czy do Pana wszelkiego ludzkiego oddechu, który chce wyposażyć Cię we wszystko co jest potrzebne do mądrego i pobożnego życia? To Jego Osoba jest odpowiedzią na najgłębszą potrzebę naszego jestestwa i na każdy dylemat naszego życia. Tylko w Nim możemy odnaleźć prawdziwe ukojenie i wolność. Jego zawsze przyjmujące ramiona otulą nas w każdej trwodze. Jego łaskawe spojrzenie będzie przychylne dla każdego gestu naszej szczerej, oddanej miłości do Niego. On widzi i zna naszą szczerość. Nie bój się więc. Przychodź do Niego z odwagą.
Ojcze,
Dziękuję za hojność Twojej łaski, jaką odnajduję w Chrystusie… zawsze kiedy przychodzę do Jego stóp pragnę ocierać je swoimi łzami. Moje serce rozumie, że nie ma bezpieczniejszego miejsca dla mnie, niż On sam. W Nim bowiem istnieje wszystko, co istnieje. W Nim jestem ukryta. Dziękuję, że mimo braku Jego fizycznej obecności Ty zadbałeś o Słowo, które może odpowiadać na moje dylematy dzisiaj. Dziękuję za Ducha Świętego, najlepszego Pocieszyciela, który rozjaśnia przede mną Twoje Słowo we właściwym czasie. Dziękuję, że w wierze, a nie oglądaniu pielgrzymuję, ucząc się po prostu zaufania, w radości czy smutku, w trudach czy przyjemnościach. Ty swoje odwieczne cele zawsze doprowadzisz do końca… to łaska, że mogę być częścią Twoich zamysłów. Traktuję to też jako ogromną odpowiedzialność… dlatego Panie potrzebuję Twojej mądrości, abym poznając Ciebie – lepiej rozumiała świat i podejmowała decyzje, które poprowadzą moje serce do duchowego wzrostu w Tobie. Abym mogła oglądać Twoją chwałę… a moje serce aby klękało w zachwycie.
Dziękuję… dziękuję Ojcze za Twoją dobroć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz