środa, 30 sierpnia 2017

błogosławieństwo smutku

Odkryłam jakiś czas temu, że ilekroć pojawia się smutek w moim życiu, ja czuję się błogosławiona. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to dziwne, po głębszej analizie można dojść do biblijnego wniosku - ,,błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni" (Mt 5,4). 
Smutek może być różny. Ktoś kiedyś napisał, że cierpienie, ból, smutek, to te emocje, które przeżywamy samotnie. Nikt na tej ziemi, chociażby doświadczał tego samego, nie odczuje smutku w sposób, w jaki odczuwasz go ty. Doskonałym przykładem tego jest historia Joba. Nikt wokół nie potrafił pomóc w ukojeniu jego cierpienia, doświadczał on głębokiego smutku. Anna, która od lat pragnęła dziecka, całe godziny spędzała na wylewaniu swoich łez przez Bogiem, ludzie otaczający ją nie rozumieli tego, nazywali ją pijaną. Smutek jest nierozłączną częścią życia każdego człowieka, dotyka młodych i starszych, wykształconych, biednych i bogatych. Nie ma względu na osobę. Pan Jezus odniósł się do niego w kazaniu na górze. Wskazał, że może on być błogosławieństwem. William Barclay w swoim komentarzu pisze: ,,greckie słowo oznaczające smucić się, jest najsilniejszym określeniem smutku w języku greckim. Zadaje on sercu ból i wyciska niepohamowane łzy". Dlaczego Pan Jezus dostrzegł błogosławieństwo w wylanych łzach? Odpowiedź odnalazłam w swoim życiu. To w chwilach największej rozpaczy duszy, kiedy okoliczności zewnętrzne nie mogły dać ukojenia, ono przychodziło w postaci błogosławieństwa Bożej obecności. Momenty, w których człowiek czuje się całkowicie bezradny, zdaje sobie sprawę z własnej słabości i nicości, pozwalają uświadomić sobie wartość Bożego pocieszenia. Największa rozpacz może prowadzić do najgłębszego ukojenia. Dziś wiem, że Bóg nie zmarnuje nawet jednej mojej łzy. Po takich doświadczeniach sprawy nie zawsze układają się idealnie, tak jakbym tego chciała, świat nie staje się lepszy, ale moje serce jest przemienione. Ono staje się inne. W tych momentach Bóg objawia siebie, swój charakter, odkrywa serce Pocieszyciela. Dlatego błogosławiona jestem kiedy się smucę, albowiem dostąpię pocieszenia! To Boża obietnica, która jest mi bliska. 

Boże dziękuję za chwile, w których moja rozpacz wydaje się większa niż cokolwiek innego na tej ziemi. Wiem, że wtedy mogę doświadczać Twojego pocieszenia. Ono przychodzi w błogosławieństwie Twojej obecności. Pokój Chrystusowy, który przewyższa rozumienie ogrania moje serce, mój umysł, moje emocje, moją wolę i jestem spokojna. Dziękuję za łaskę smutku.

Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Kotwica nadziei

Psychologia traktuje nadzieję jako emocję, mechanizm adaptacyjny, jest stanem oczekiwania. Twierdzi, że nadzieja stymuluje nasz rozwój. Jest ona szczególnie ważna w sytuacji kryzysowej, ponieważ mobilizuje do przekraczania dotychczasowych sposobów działania (J. Kozielecki). Ludzka definicja nadziei jest ciekawa, ale myślę, że zbyt powierzchowna. Biblia bardzo dużo mówi nam o tym czym ona jest i dlaczego jest tak ważna. Istnieje pewien fragment, który szczególnie mnie dotyka i to na nim chciałabym się skupić: ,,Jej to (nadziei) trzymamy się jako kotwicy duszy, pewnej i mocnej, sięgającej aż poza zasłonę‘’ (Hbr 6,19). Niesamowity werset, który w sposób bardzo obrazowy ukazuje co oznacza to abstrakcyjne pojęcie. 

Poprzedzającym wspomniany werset jest fragment, w którym autor tekstu przypomina Hebrajczykom o Bożej obietnicy, poręczonej przysięgą - Bóg przysiągł na samego siebie. Zapewnił swój lud, że On sam jest gwarantem spełnienia danej obietnicy! W wersecie 18 autor pisze, abyśmy my, którzy ocaleliśmy, mieli mocną zachętę do pochwycenia leżącej przed nami nadziei. Ona jest pewna i mocna, sięga aż poza zasłonę!

W wersecie, który przytoczyłam wcześniej, Bóg zapewnia nas, że nadzieja zakotwiczona w Jezusie Chrystusie jest pewna i mocna! Dlaczego? Ponieważ ona sięga poza zasłonę, do miejsca najświętszego, przed Oblicze Samego Boga. Jezus Chrystus jest tą nadzieją. Jezus Chrystus jest spełnieniem Bożej obietnicy danej ludziom. On rozdarł zasłonę dzielącą człowieka i Boga, przez Jego krew mamy dostęp do miejsca najświętszego.


,,Jej to trzymajmy się jako kotwicy". Czym jest kotwica? To element wyposażenia statku, który służy do ,,unieruchomienia go na wodzie, przez zaczepienie o dno’’. Każdego z nas można porównać do okrętu pływającego po morzu. Nasze życie to podróż, która zmierza do jakiegoś celu. Nie zawsze jednak cel jest konkretnie określony. Jeżeli nasze serca będą zakotwiczone w Chrystusie, życie obierze właściwy kierunek i stanie się stabilne!
Codzienność przypomina morze, które bywa wzburzone. Sztorm nagłych wydarzeń, utrata pracy czy środków do życia, cierpienia, ból fizyczny lub psychiczny, wszelkie rozczarowania, zranienia i nieprzebaczenie sprawiają, że okręt może zboczyć z kursu. Jaśniejący cel zanika z powodu zwątpienia i niewiary a strach przejmuje stery. Fragment z Hbr 6,19 zachęca nas byśmy przepełnili nasze serca nadzieją, którą jest sam Chrystus. Uchwyciwszy się tej prawdy, zakotwiczeni w Panu możemy być stabilni i nie chwiać się nawet podczas sztormu. To nie jest pozorne pocieszenie, ale Boża obietnica. Sięgnijmy po nią, bądźmy nieustępliwi w modlitwach i pieśniach chwały. ,,W końcu bądźcie mocni w Panu- siłą Jego potęgi." (Ef 6,10 BT). 

Fragment ten wnosi w moje życie wiele pokoju. Przypomina mi, że Bóg jest wierny i dotrzymuje obietnic.

Pewne przysłowie mówi, że nadzieja umiera ostatnia. Zgadzam się z tym powiedzeniem, nadzieja, której źródłem jest człowiek może umrzeć. Boża nadzieja trwa wiecznie, jest żywa, to Chrystus w nas, nadzieja chwały!

Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny