środa, 8 sierpnia 2018

wystarczająco

Wystarczająco. To słowo, o którym ostatnio często myślę. Wszystko zaczęło się w dniu mojego przyjazdu do Warszawy. Pierwsze, co zauważyłam  to dziwne zjawisko, które nazwałam pędzącym życiem. Tutaj w Warszawie, ludzie naprawdę stale gdzieś biegną - niezależnie od pory - tłumy pędzą! A dokąd? Nie mam pojęcia. Praca, dom, rodzina, znajomi, kawiarnie, puby, restauracje, miejsca, ludzie - jest przecież tyle do zdobycia, zobaczenia i przeżycia... Wtedy też przypomniałam  sobie słowa z 1 Listu do Tymoteusza (6 rozdział) poprzestawajcie na małym. Tekst ten oczywiście pojawia się w kontekście pieniędzy - ale myślę, że można odnieść go do wielu innych sfer. To raczej zachęta do cieszenia się z tego, co już się posiada. Autor nie tylko pozostawia zachętę do poprzestawania na małym w posiadaniu rzeczy materialnych, ale zachęca też do zabiegania o to co niematerialne: sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, cierpliwość, łagodność. Warto więc poprzestawać i zarazem zabiegać! Zatrzymanie się tylko na jednym, może przynosić przykre konsekwencje... Dokładnie tego doświadczyłam, kiedy zapomniałam o drugiej części wspomnianego tekstu, o zabieganiu. Piszę, aby pokazać, że w słowie wystarczająco mieszczą się dla mnie te dwie rzeczywistości! Mam wystarczająco - gdy potrafię cieszyć się tym, co już posiadam i zarazem nieustannie dążę do wypełniania siebie wartościami, które są cenne w Bożych oczach, które z Jego perspektywy mają wieczną wartość! Takie poczucie wystarczalności nigdy się nie kończy... Ono nie ma granic. Każdego dnia od nowa, może być wypełniane treścią.

"Dosyć masz, gdy masz łaskę moją" - wszystko co jest niezbędne do prawdziwego poczucia wystarczalności, jak wierzę, jest właśnie w łasce. Ona jest obfita w niekończące się bogactwa. Są to wartości, które często w oczach tego świata niewiele znaczą... Jednak w Bożych oczach są wieczne. Łaska pozwala patrzeć na życie z wdzięcznością, która poprzestaje na tym co jest i jednocześnie pragnie więcej ze źródła życia - samego Boga.

Dziękuję za Bożą łaskę, za jej obfitość w moim życiu. Za to, że w mojej wystarczalności to ona zajmuje centralne miejsce. Wszystko masz gdy masz łaskę moją, obiecuje Bóg.

Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

wtorek, 17 lipca 2018

z sercem Estery


Jest późno, mimo to czuję, że czas powrócić do pisania. Stęskniłam się za tymi chwilami, kiedy mogę po prostu opowiedzieć, co gra mi w duszy... Tym, którzy są zainteresowani, którzy pytają, ale też tym, którzy nigdy nie mieli odwagi zapytać - piszę zapraszam, bo dużo działo się ostatnio. Właściwie był to cały rok... Rok wzlotów i upadków, chwil radości i smutku, łez rozpaczy, ale też uwielbienia. Zacznę od historii.
Estera była niezwykłą, młodą kobietą, która została postawiona przed wyzwaniem - poddać się całkowicie Bożej woli i uratować swój naród. Widzę w historii Estery niesamowite rzeczy. Ta młoda, silna, piękna, mądra kobieta, była jednocześnie bezradna, pokorna i całkowicie posłuszna. Kiedy, zgodnie z rozkazem króla, musiała udać się do pałacu, mimo strachu przed nieznanym - nie zawahała się, po prostu poszła! Tam przez rok przygotowywana była na spotkanie z królem. Kiedy nastał odpowiedni czas, przyprowadzono kobiety do króla i spośród wszystkich wybrał sobie Esterę na żonę. Dostrzegł jej piękno. Całe życie tej młodej dziewczyny było jakby przygotowaniem na tę właśnie chwilę - aby stanąć przed obliczem króla! Spojrzeć mu w oczy i usłyszeć - wybieram Ciebie! Niesamowite, że sam król okazał Esterze łaskę i postanowił obdarzyć ją wszystkim co sam posiadał. Podobnie jest z Bogiem, który zasiada na tronie i jest Królem wszechświata. On wyciąga swoją łaskawą rękę w kierunku człowieka i mówi chodź... Bądź moim, a ja dam ci wszystko co wiąże się z wieczną chwałą... Ta myśl przypomina mi, że kilka lat temu uchwyciłam się Jego dłoni i rozpoczęłam swoją podróż, pełną wiecznej nadziei i sensu. Idę, nie patrzę wstecz, żyję nadzieją wpatrując się w Chrystusa.
Serce Estery, gotowe poświęcić wszystko dla posłuszeństwa Bogu, pokazuje mi, że zwycięstwo jest gwarantowane. Żaden z biblijnych bohaterów nie zawiódł się wybierając życie pełne zaufania Bogu. 
Dlaczego ta historia jest mi bliska? Ponieważ ona pokazuje, że czasami trzeba czekać wiele miesięcy a nawet lat na moment - który odmienia całe życie. Dalsza część tej historii (zachęcam do przeczytania Księgi Estery!) pokazuje, że Estera została królową na specjalny czas i dla szczególnego celu. Posiadała mądrość i jej serce w pełni ufało Bogu, dzięki czemu uratowała swój naród. Wiele uczy mnie jej postawa, zachęca do większego oddania i cierpliwego czekania. Bez względu na miejsce w jakim się znajduję w życiu, chcę pamiętać, że każda z kolejnych chwil i spotkanych osób, może być tym "szczególnym czasem"... dla którego żyję.

Szczególnie dziękuję osobie, która na moje 25 urodziny życzyła mi, abym miała serce podobne do Estery... Dziękuję, bo kiedy przez ostatni rok posiadałam "nic", naga w perspektywach, marzeniach, planach, ambicjach i tym co "moje" - nosiłam na sercu tylko jedno - historię Estery. Dobrze jest mieć wokół siebie ludzi, których miłość jest prawdziwa, szczera i gotowa życzyć a nawet dawać to co najlepsze.
Czytajcie Księgę Estery! A od siebie zostawiam kawałek: https://www.youtube.com/watch?v=m8dYLZVjwhA 

piątek, 6 lipca 2018

25 myśli na 25 urodziny


Mam 25 myśli na 25 urodziny. Dziś kończę 25 lat, dlatego uznałam, że to dobry czas na podsumowanie tego co za mną, bo przecież w przyszłość zabiorę wszystko, co spakowałam do plecaka doświadczeń. Najlepiej zacznę od początku... Początki są fascynujące, warto się nimi po prostu cieszyć, nie wypatrując od razu końca.

1. Gdybym mogła dziś wybrać wiek do którego chciałabym wrócić, to byłoby to 13 lat – narysowałabym swój świat po prostu jako trzynastolatka, bez zbędnego poczucia dorosłości.

2. Marzenia są po to, żeby je marzyć, ale mylenie ich z rzeczywistością może przynieść bolesne konsekwencje.

3. W miłości nie ma miejsca dla egoistów, dlatego jeśli się jakiś pojawia, od razu robi się ciasno.

4. "W mojej słabości Jego siła" – dopiero w tych chwilach uświadamiałam sobie, jak niewiele mogę.

5. Jest sporo przestrzeni między bielą a czernią - warto ją odkrywać.

6. W słowach "nie wiem", "nie rozumiem" jest więcej mądrości niż we wszechwiedzobylstwie.

7. Mogąc wybrać ulubione słowo – wybieram "tak", bo od niego wszystko ma swój początek, a lubię początki.

8. W Bożej przychylności odkrywam mnóstwo łaski, ale też odpowiedzialności.

9. Kocham granice – dzięki nim doświadczam prawdziwej wolności.

10. Muszę uważać z "nazywaniem", bo to co nazwane staje się rzeczywistością.

11. Czym jest dla mnie modlitwa? To czas kiedy tańczę niebo, śpiewam ciszę i nie chcę powracać z tej wieczności krainy.

12. "Drugi człowiek jest darem" powiedziała kiedyś bliska mi osoba. Tak... Warto patrzeć na ludzi, których spotykamy na swojej życiowej drodze jak na dar, który może ubogacić nasze wnętrze.

13. Dlaczego wierzę? Bo Bóg to jedyna pewność w tym niepewnym świecie.

14. Dlaczego kocham? Bo miłość jest spójnią doskonałości. W niej odnajduję wszystko co dobre.

15. Prawdziwy sukces to pozwolić sobie popełnić błąd.

16. Czego się boję? Pytania dlaczego, bo sięga najgłębiej.

17. Czasami dystans jest potrzebny dla szerszego spojrzenia – i głębszej bliskości.

18. Uwielbiam chwile, kiedy widzię więcej dopiero po zamknięciu oczu.

19. Zdecydowanie lubię spać, w końcu poświęcam na to jakieś 2 555 godzin w ciągu roku! Co daje jakieś 178 850 godzin w ciągu 70-letniego życia.

20. Jeżeli "ciosy oczyszczają złośnika" – to otrzymałam ich wiele i ekscytująca jest perspektywa, że to nie koniec.

21. Odnajdując sens, odnalazłam też nadzieję, która sięga dużo dalej, niż zdolna jestem nawet pomyśleć i nie jest matką głupich.

22. W kochaniu "dawać" znaczy więcej niż "żyć".

23. "Prawdziwa miłość usuwa lęk". Muszę pielęgnować swoją miłość, ale jeszcze bardziej muszę uczyć się Bożej miłości względem mnie, bo ona nigdy nie zawiedzie, ona usunie wszelki lęk.

24. Radość jest prawdziwym darem, dlatego jestem wdzięczna, że tak obficie jestem obdarowywana każdego dnia.

25. Wieczność... Nie można przed nią uciec. Ona już jest i zostanie doświadczona przez każdego po przekroczeniu granicy czasu. Najważniejsze sprowadza się do wyboru- w jaki sposób ją spędzę. Ja biegnę wprost w objęcia Chrystusa, a Ty? :)


poniedziałek, 7 maja 2018

W objęciach Ojca


Lubię wracać do historii syna marnotrawnego... bo choć nazwa sugeruje, że hisotoria opowiada o synu, to jest to tak naprawdę opowieść o Ojcu. A właściwie o sercu Ojca.
(Ewangelia Łukasza 15,11-32) Syn postanowił opuścić dom rodzinny, zabierając swoją część majątku. Myślał przecież, ze jest młody i całe życie przed nim – szczególnie to poza domem ojca. Szybko okazało się, że życie, które wybrał nie jest takie, jakim je sobie wyobraził. Pieniądze były, później już nie, znajomi choć bliscy, nagle zniknęli, a w samym środku dziejów pozostał samotny syn. To w głębi swojej samotności, w czasie podjadania omłotu przygotowanego dla świń, przypomniał sobie czym był dom ojca, a właściwie jaki był jego ojciec – zawsze troskliwy i kochający.

W tym samym czasie, rysuje się jakby inny obraz - ojciec czekający na syna. Jego serce oczekuje na moment, kiedy powróci ten, który zagubił się, który zatracił się w tym co pozornie atrakcyjne.

Dalsza część historii opowiada o synu powracającym do domu oraz o ojcu, który wybiega mu naprzeciw. Biegnie, nie po to aby krzyczeć, ale aby przytulić. Ojciec rozkazał sługom ubrać syna w szatę, założyć mu pierścień na palec i włożyć sandały oraz ucztować, bo oto jego syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się! Oto obraz Bożej łaski. Za każdym razem kiedy myślę o tej scenie, moje serce płacze z radości – o Boże, dziękuję za Twoją cudowną łaskę. Dziękuję, że ona zawsze wychodzi mi naprzeciw, bez względu na to, jak daleko odejdę... jak nierozsądne decyzje podejmę... jak wiele razy potknę się po drodze.

Bóg Ojciec, podobnie jak ojciec w historii, bierze w swoje ręce rozbite kawałki zagubionego serca i składa je część po części, spajając swoją miłością objawioną w przebaczeniu. On jest Ojcem, któremu nie jest obojętna najmniejsza nawet łza, a skruszone serce przyjmuje z radością - przygotowując duchową ucztę.

Wspaniale jest żyć ze świadomością, że jest się w rękach Boga nie tylko Wszechmogącego, ale także tego, który jest Ojcem. Chcę rozmyślać o Jego ojcowskim oczekiwaniu. Chcę zachwycać się Jego ojcowską wyciągniętą ręką w moją stronę. Chcę padać na kolana przed Nim za każdym razem, kiedy wybiega mi na spotkanie. Chcę dziękować za Jego łaskę.

Synu i córko marnotrawna, bez względu na to, w jakim punkcie swojego życia jesteś, nie trać więcej czasu na zastanawianie się co zrobić... Biegnij do Ojca, On już wybiegł Ci na spotkanie. 

"Ukochałem Cię odwieczną miłością, 
dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość". 
(Jr 31,3)

Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

poniedziałek, 26 lutego 2018

Neuroza pustki

Natrafiłam ostatnio na ciekawe zdanie, które brzmi następująco: 
"współczesny świat cierpi z powodu neurozy pustki".
R.C. Stedman dodał - skutkiem tego są mężczyźni i kobiety, którzy na zewnątrz wyglądają jak muszla symbolizująca zabieganie i różne działania, ale wewnątrz nie mają nic prócz głuchej pustki. Jest wiele prawdy w tym stwierdzeniu. Według Biblii ludzkość dzieli się na dwie grupy - ta która jest zbawiona w Chrystusie i przez Niego, a także druga, która odrzuciła łaskę zbawienia.
W 2 Kor 4,6-7 czytamy: 

"Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym. Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas."

Zatem człowiek, któremu zajaśniało światło chwały Bożej, poprzez poznanie Chrystusa, rozpoczyna nowe życie. W jaki sposób? Posiada w swoim wnętrzu skarb! W dalszej części (5,5) czytamy: 
"A tym, który nas do tego właśnie przysposobił, jest Bóg, który nam też dał jako rękojmię Ducha." 

Jakaż to cudowna prawda! Z chwilą, kiedy uwierzyłam i powierzyłam całą siebie Bogu, w moim wnętrzu zamieszkał Boży Duch, który jest skarbem. Choć to co zewnętrzne (ciało) niszczeje, to co wewnętrzne odnawia się z każdym dniem, ponieważ Duch jest prawdziwym życiem (4,16-18) Dlatego nie upadamy na duchu; bo choć zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem. Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne.

Jak wszystko to ma się do wspomnianego przeze mnie na początku cytatu? Fragment ten przypomniał mi, że moje wnętrze nie jest puste, ono jest wypełnione Bożym skarbem. Dlaczego więc tak często zdarza mi się żyć, jakbym była pozbawiona nadziei i ufności? Dlaczego proza życia potrafi przysłonić piękną perspektywę tego co niewidzialne? Ponieważ skarb wciąż jest w naczyniu glinianym. Naczynie gliniane jest kruche, narażone na uszkodzenia z zewnątrz, jednak tym co je podtrzymuje jest zawartość - Skarb. Dostrzegam tu cudowny przebłysk Bożej łaski. To wewnętrzne życie uszlachetnia i nadaje wartość temu co zewnętrzne. Jakaż to łaska, że Bóg zechciał to co najcenniejsze przechować w czymś tak znikomym i doczesnym... Chwałę, która jest w Jego Synu, postanowił następnie ukryć w glinianym naczyniu ludzkiego ciała, aby pewnego dnia objawić jej obfitość! Mnie zachwyca ta prawda. Sprawia, że tęsknota za tym co wieczne jest jeszcze większa. Determinuje wdzięczność i chęć służenia Bogu. Nie ma tu miejsca na jakiekolwiek ludzkie zasługi... Jest miejsce na świadomość Bożej mądrości i na nieustanne dziękuję.

Czy cierpię na neurozę pustki? Moje życie wypełnione zostało najcenniejszym z możliwych Skarbów. 

Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

piątek, 19 stycznia 2018

Nowy Rok i stara perspektywa

Mamy połowę stycznia za sobą, a może połowę przed sobą. Lubię patrzeć na życie, pamiętając jednocześnie o tym co za mną. W związku z tym co nowe, w mojej głowie pojawiła się myśl, aby zrobić coś "nowego". Postanowiłam nauczyć się na pamięć Psalmu 19. Dlaczego wybrałam właśnie ten tekst? Sami spójrzcie na fragment:


Prawo Pana doskonałe - krzepi ducha; 

świadectwo Pana niezawodne - poucza prostaczka; 
nakazy Pana słuszne - radują serce; 
przykazanie Pana jaśnieje i oświeca oczy; 
bojaźń Pańska szczera, trwająca na wieki; 
sądy Pańskie prawdziwe, wszystkie razem są słuszne. 
Cenniejsze niż złoto, niż złoto najczystsze, 
a słodsze od miodu płynącego z plastra. 
Chociaż Twój sługa na nie uważa, 
w ich przestrzeganiu zysk jest wielki, 
kto jednak dostrzega swoje błędy? 
Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną. 
Także od pychy broń swojego sługę, 
niech nie panuje nade mną! 
Wtedy będę bez skazy i wolny 
od wielkiego występku. 
Niech znajdą uznanie słowa ust moich i myśli mego serca 
u Ciebie, Panie, moja Skało i mój Zbawicielu! 
(Ps 19,8-15)

Wybrałam ten psalm, ponieważ chciałabym, aby w opisany sposób wyglądał mój 2018 rok. Psalmista rozkoszuje się Bożym Prawem, czyli tym co dobre, cenne w Bożych oczach - co jest Jego wolą. Chociaż łaska pozwala żyć w święty sposób, tj. dążyć do tego, co podoba się Bogu, to bywają chwile, w których niepostrzeżenie wkrada się grzech. Jest wiele sfer życia, serca, których nawet mogę nie być świadoma, a jednak te wpływają na to kim jestem. Myślę sobie, że modlitwa o oczyszczenie od tego co skryte w nas jest piękną modlitwą. Przywraca nas do punktu wyjścia - uniżenia przed Bogiem, prawdziwej pokory. Przypomina, że nie jesteśmy doskonali, że wciąż potrzebujemy Bożej łaski i Jego ojcowskiej troski. Właśnie to czyni Ewangelia codziennie na nowo w Twoim i moim życiu - oświeca serce! Swoim światłem dociera tam, gdzie być może jest jeszcze ciemno. Podnosi z upadków. Pociesza w chwilach smutku. Daje nadzieję, gdy ta chwilowo zasypia. Wlewa do serca wdzięczność, gdy pozornie powody nie istnieją. Ona rozjaśnia. Wiadomość o Chrystusie, który oddał życie, abym ja mogła żyć, musi rozświetlać moją codzienność; każdą cząstkę mojego istnienia! 
Psalmista kończy swoją wspaniałą modlitwę błaganiem o Bożą przychylność. Prosi, aby jego słowa, myśli (czyli cała istota - ta wewnętrzna i zewnętrzna), podobały się Bogu. Czy mogę wyobrazić sobie piękniejsze pragnienia? Wierzę, że są one dostępne dla mnie i dla Ciebie dziś.
Ja będę uczyć się, aby móc zasypiać z treścią wspomnianych wersów na ustach. Może i Ty zechcesz? :)

Zachęcam i pozdrawiam noworocznie. 
Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny