środa, 28 grudnia 2016

Chrystus jest moją Światłością

Zaledwie kilka dni temu świętowaliśmy niezwykłe wydarzenie - narodziny Chrystusa. Prawdziwa Światłość przyszła na świat. On będąc Światłem i Prawdą, zrezygnował z chwały nieba dla hańby krzyża.

,,Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia''. Jest tylko jedno źródło światła, które nigdy nie przestanie świecić... To Pan Jezus Chrystus. ,,Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła" (J 1,5). Światło jest Życiem ,,życie było światłością ludzi" (J 1,4b). Jan w prologu ewangelii mówi „Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat”. W świetle wszystko jest widoczne, każda najmniejsza skaza. Dlatego, jeżeli człowiek dostrzeże swój grzech, zrozumie powagę swojej beznadziejnej sytuacji bez Boga, wszystko co powinien uczynić to prosić o wybaczenie. Na tym polega piękno Ewangelii - jej sercem jest Światłość, która oświeca serca ludzi. Kiedy Chrystus staje się rzeczywistością, w sercu, w umyśle dzieje się przemiana. Bóg ożywia wiarę i staje się ona realna - spadają łuski z oczu serc i umysłów. Człowiek może zobaczyć właściwą, nie wykrzywioną przez ciemność rzeczywistość Bożą. 


Bez życia w światłości, nie ma nadziei. Człowiek porusza się w ciemności, żyje ciemnością i wydaje z siebie tylko to co pochodzi z ciemności. Był dzień, kiedy zaufałam Chrystusowi, On zajaśniał mi i oświetlił całe moje życie... Mogłam wyznać, że jestem grzesznikiem i pragnę nowej rzeczywistości.

Czy żałuję życia w światłości? To, jakby zapytać ślepca, który przejrzał, czy chciałby znów nie widzieć pięknego świata...


      Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

czwartek, 22 grudnia 2016

Bóg zna Twoje imię

On zna moje imię. Chrystus znał mnie, zanim narodziłam się. On patrząc na anonimowy dla człowieka tłum, zna tych, którzy należą do Niego: ,,Ja jestem dobrym Pasterzem i znam owce moje, a moje mnie znają" J 10,14.

W ten Świąteczny czas dotknęła mnie historia pewnej niezwykłej kobiety. Od 12 lat cierpiała na nietypową chorobę - krwotok. Niestety w tamtym czasie było to ogromne piętno. Kobiety, które krwawiły były uznawane za nieczyste i nie miały prawa wstępu do świątyni, nie mogły także korzystać z wielu przywilejów. Były odrzucone przez społeczeństwo. Każdy kto dotknął kobiety, która była nieczysta (podobnie z ludźmi cierpiącymi na trąd) -  stawał się nieczystym. Bohaterka historii, którą chciałabym przytoczyć, usłyszała o Jezusie, wiedziała, że gdy TYLKO GO DOTKNIE będzie uzdrowiona. Aby móc to uczynić musiała pokonać tłum ludzi. Udało się i dyskretnie z tyłu dotknęła Jego szaty, jak czytamy w 27 wersecie, piątego rozdziału Ewangelii Marka. Oczywiście jej krwotok od razu ustał. Na tym mogłaby zakończyć się ta piękna historia. Stało się przecież to co najważniejsze - została uleczona, nie naraziła Jezusa na niedogodności, teraz może schować się w tłumie. Bóg jednak nie kończy na tym historii kobiety, ani żadnego innego człowieka... 
Jezus zadaje pytanie, KTO dotknął się mnie? Ach, to wspaniałe pytanie rozbrzmiewa w moim sercu... Bóg pytający o człowieka. Bóg, który szuka człowieka. Bóg, który nadaje tożsamość swojemu stworzeniu. Bóg, który w anonimowym tłumie poszukuje tych, którzy w Niego uwierzą! On ich zna.
Kto się dotknął szat moich? Ujawnij się, pokaż się światu. Przestań się lękać i stań twarzą w twarz z PRAWDĄ ! Werset 32 mówi, że On spojrzał wokoło aby UJRZEĆ TĘ, która to uczyniła. Sercem tego fragmentu jest werset 33 - Ona z bojaźnią i drżeniem, wiedząc co się jej stało, przystąpiła, upadła przed Nim i wyznała MU CAŁĄ PRAWDĘ.
Córko wiara twoja uleczyła się. Wiara w Tego, Który ma wszelką moc na niebie i na ziemi! Teraz kiedy wiesz kim jesteś, nie lękaj się, odejdź w pokoju.

Bóg zna moje imię. On poszukiwał mnie, zanim ja zechciałam pomyśleć o Nim. 
W ten Świąteczny czas o takim Bogu chcę pamiętać i pragnę myśleć... O Chrystusie, dla którego nie są przeszkodą, żadne konwenanse społeczne, ani dla którego nie jest ważne to co oferuje ten świat - ale posłuszeństwo Ojcu w poszukiwaniu człowieka, w nadawaniu mu tożsamości... 

Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny                  

środa, 21 grudnia 2016

z pamiętnika Córki Króla


Będzie to historia dziewczynki śmiałej, odważnej, w sercu której wciąż czegoś brakowało… To nieokreślone coś sprawiało, że nie potrafiła zaakceptować siebie, tego kim jest - jak wygląda, że ma takie cechy charakteru, a nie inne. Któregoś wieczoru ukochany ojciec zabrał ją w szczególne miejsce. Tam zdarzyło się coś, co na zawsze odmieniło jej życie. Tato spojrzał w jej brązowe oczy i powiedział: -Kocham cię moja córeczko - wkładając na jej palec pierścionek.-Ale tato…-Chciałbym żebym ten pierścionek przypominał ci o tym, że należysz do mnie do czasu, aż pojawi się mężczyzna, który zostanie twoim mężem – zaniemówiła. Ojciec przytulił ją i wyszeptał:-Oprócz mnie, jest jeszcze Ktoś ważniejszy i potężniejszy, to Ojciec w Niebie, który kocha Cię miłością doskonalszą, a Ty jesteś Jego córką – Córką Króla, twoja tożsamość jest niebiańska.

Te chwile zmieniły jej życie, postrzeganie samej siebie i świata wokoło. Były też odpowiedzią na pustkę, którą nosiła w sercu. Ojciec przypomniał czym jest miłość nie tylko ziemska. Zwrócił jej wzrok na Tego, Który przewyższa wszelkie zrozumienie, Który jest wierny i miłuje aż do końca.
Piszę tę historię, ponieważ jest bliska mojemu sercu - to moja historia. Postanowiłam podzielić się nią ze wspaniałymi młodymi kobietami, które być może dziś znajdują się w położeniu, w którym byłam ja. Pewnie gdyby nie okazana mi miłość ojca, nadal nie akceptowałabym samej siebie. Bóg poprzez obraz ziemskiej miłości pozwolił mi zrozumieć czym darzy mnie i Ciebie. Zdaję sobie sprawę, że nie każda z kobiet ma oparcie w swoim ziemski ojcu. Jeśli należysz do takich właśnie osób, to wiedz, że posiadasz wspanialszego Ojca, którego ojcostwo przewyższa pojmowanie. Bóg jest tym, który otwiera swoje miłujące ramiona i pragnie otoczyć opieką. Daje obietnice i zapewnia, że jeśli tylko zechcesz możesz należeć do Niego na zawsze.

Przedmałżeński rozwój
Okres panieństwa to piękny czas w którym kobieta może się rozwijać duchowo i psychicznie, budując relacje z przyjaciółmi, kształtując swoją emocjonalność. Pan Bóg każdej z nas dał szczególny czas, który nigdy nie powróci i jest zaledwie jedną trzecią przyszłego małżeńskiego życia. Zbliżając się do Ojca Niebiańskiego, poznając Go z dnia na dzień lepiej, tak naprawdę kobieta poznaje samą siebie. Odkrywa co najbardziej kocha i co ją zasmuca. To czas w którym Duch Święty penetruje serce i wskazuje drogę, którą obrał dla nas Pan. Temat ten jest na tyle poważny, aby przypominać sobie o sensie cierpliwości i czasu samotności. Okres ten jest bardzo znaczący, gdyż skarby, które gromadzimy, rozwój duchowy i emocjonalny; nasze uświęcenie – wpłynie na całe przyszłe życie. Oczywiście rozwój trwa aż do śmierci, jednak każda mężatka może potwierdzić, iż życie małżeńskie wiąże się z wieloma innymi obowiązkami. Czas wolności nigdy nie powraca, wręcz jest bardzo ograniczony w małżeństwie.

Szacunek do samej siebie
To jak postrzegamy same siebie wpływa na nasze relacje z mężczyznami. Im bardziej nie akceptowałam tego kim jestem, tym bardziej szukałam tej akceptacji w płci przeciwnej. Od wspomnianej pamiętnej chwili zrozumiałam jednak, że pełnia mojej akceptacji znajduje się w Bogu, to przez Niego i w Nim mogę być usatysfakcjonowana – całkowicie, w sposób pełny. Bez tej świadomości, życie może być pasmem rozczarowań i niezrozumienia. Z racji kobiecości i wewnętrznej wrażliwości, jaką została obdarzona płeć piękna, jesteśmy bardziej narażone na zranienia. Brak akceptacji własnej osoby sprawia, że cenimy to co mówią o nas inni, szczególnie mężczyźni. Tolerujemy bliskość płci przeciwnej, ponieważ lubimy być adorowane. Jednak zdarza się, że konsekwencje takiej postawy są niszczące. Zapominamy o tym, że mężczyzna po dłuższym czasie może angażować się w tej relacji. My natomiast traktujemy to jako zwyczajną znajomość. Lubimy przecież mieć u boku kogoś, kto zawsze nas pocieszy i powie jak pięknie wyglądamy. Pozwalamy na długie rozmowy, spotkania na osobności, niewinne wyjścia do kawiarni, długie spojrzenia w oczy, czasem nawet zwierzanie się - normalna przyjaźń! Taka postawa w ostatecznym rozrachunku sprawia ból jednej lub obu stronom. Kiedy orientujemy się, że relacja posunęła się za daleko, nie chcemy brać za nią odpowiedzialności i zwyczajnie się wycofujemy. Niestety zaangażowanemu mężczyźnie, który odczuwał wyraźne przyzwolenie na zbliżenie, może być trudno zapomnieć - taki stan oznacza na zawsze utracone emocje. Zdaję sobie sprawę z tego, że często mężczyźni zachowują się względem kobiet w dokładnie taki sam sposób, ale dziś chciałabym zwrócić uwagę na naszą, kobiecą odpowiedzialność.

Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że nasza postawa jako kobiet zbyt często nie jest właściwa. Kiedy to zrozumiałam zaczęłam inaczej patrzeć na mężczyzn. Widząc kolegę, przyjaciela - brata w Chrystusie, mogę dostrzegać w nim Boże dziecko. Kogoś, kogo ukochał Bóg, dla kogo przygotował konkretny plan i być może żonę. Nie przekraczając granic, o których wcześniej wspomniałam, granic zaufania i jego zaangażowania, okazuję mu prawdziwy szacunek i nie naruszam jego emocji. Unikam w ten sposób rozczarowań.  Dzięki wierze i miłości braterskiej wiem, że odda on serce kobiecie, która go pokocha. Co jest w tym wszystkim równie ważne - okazuję szacunek samej sobie. Serce spełnione w Bogu, pokładające wszelką nadzieję i ufność w Nim, pragnie być obiektem zainteresowań tylko Ojca w Niebie.

Zaufaj Ojcu w Niebie
W moim życiu przełomem była chwila w której całkowicie się poddałam. Przestałam myśleć o małżeństwie, zamartwiać się tym, że nigdy nie poznam męża. Kiedy odrzuciłam te myśli, padłam przed Ojcem i powiedziałam, że jestem gotowa nawet na samotność, byle w objęciach miłującego Ojca… Bo dla mnie Życiem jest Chrystus. Bóg zmienił moje serce. Dziś nie mam strachu i odkrywam kolejne aspekty zaufania. Boża miłość usunęła mój lęk.

Niestety żyjemy w złych czasach. Wzorce jakimi bombardują nas filmy, reklamy, czasopisma i książki nie są tym, co zaplanował Bóg. Świat pragnie okraść Ciebie i mnie z pokoju, jaki mamy w Chrystusie i zaufania Mu. Jesteśmy zachęcane do poszukiwań, wybierania i porównywania mężczyzn. Jeszcze innym znanym hasłem jest: ,,Nie bierz kota w worku’’ - to kłamstwo XXI wieku. Małżeństwo jest przymierzem, bliskość jest zobowiązaniem. Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem (Rodz 2,24) fragment ten pojawia się w Biblii aż 4 razy. Jest to Boży plan, wspaniała więź między kobietą a mężczyzną. Połączenie w jedno ciało, to coś więcej niż tylko współżycie fizyczne, to dzielenie się wszystkim, współistnienie, współodczuwanie. Małżeństwo, choć piękne, nie istnieje tylko dla siebie. Ono jest obrazem czegoś większego, wspanialszego – odbiciem relacji Oblubieńca i Oblubienicy, tj. Chrystusa i Kościoła. Współżyjąc poza małżeństwem narażamy się na zranienie i ogromny ból. Działając w taki sposób zniekształcamy Boży zamysł. Jeśli uwierzymy w kłamstwa serwowane przez współczesny świat, utracimy z oczu cel świętej relacji. Nie będąc z partnerem, z którym łączyła nas jakaś relacja, na zawsze tracimy część siebie - serca i ciała. Myślę, że w czasach w których żyjemy niezwykle istotne jest, aby przypominać tę Bożą Prawdę.

Wyprzedzajmy mężczyzn w okazywaniu im szacunku! Bóg przygotowuje serca młodych, ufających Mu kobiet, kształtuje je i chce, aby całkowicie się Mu oddały. Uwierzmy w to. Pan zatroszczy się, żebyś we właściwym czasie dostrzegła właściwego Bożego męża. Bóg jest Bogiem porządku, dlatego w sprawach małżeńskich również pragnie porządku. On wie czego Ci potrzeba i czeka aż Ty uwierzysz w to, że On wie.

Córko Króla, płynie w Tobie niebiańska krew, obiecane Ci zostało wieczne dziedzictwo, ogromy Bożych skarbów. Żyjmy tak, żeby nie szukać łatwych dróg. Kochajmy tak, żeby nie zgadzać się na kompromisy. Pragnijmy tego, co święte i czyste w Bożych oczach, bo tylko w ten sposób pokażemy światu, że ZNAMY SWOJĄ TOŻSAMOŚĆ.







czwartek, 15 grudnia 2016


 On jest obrazem Boga niewidzialnego - 
Pierworodnym wobec każdego stworzenia, 
 bo w Nim zostało wszystko stworzone: 
i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi,
byty widzialne i niewidzialne, 
czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. 
Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. 
 On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. 
 I On jest Głową Ciała - Kościoła. 
On jest Początkiem, 
Pierworodnym spośród umarłych, 
aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. 
 Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, 
 i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: 
przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, 
wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.
Kol 1,15-20

To jeden z moich ulubionych fragmentów Bożego Słowa. Boże serce, które bije w rytmie doskonałej miłości.
Uczę się patrzeć na świat przez chrystocentryczny pryzmat - bo przecież wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.

Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

środa, 14 grudnia 2016

obudź się

List do Efezjan jest mi szczególnie bliski, dlatego, że mówi o Kościele, o wspaniałej Tajemnicy, którą Bóg odsłonił przed człowiekiem! Dziś dotknął mnie jeden z wersetów, który brzmi:

„Obudź się, który spisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.” Ef 5,14

W kontekście 26 rozdziału Księgi Izajasza werset ten nawołuje do nowonarodzenia - czyli zrodzenia z Bożego Ducha, co może nastąpić tylko dzięki Bożej łasce i wierze w śmierć i w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W 5 rozdziale jest mowa o życiu w pełni podporządkowanym Bogu. Życie w światłości charakteryzuje się dobrocią, sprawiedliwością i prawdą (w. 9). W wersecie 15 autor nawołuje do baczności! Przypomina, że czasy są złe i osoba, żyjąca dla chwały Jezusa Chrystusa ma postępować mądrze.

Na tle powyższego, autor woła ,,obudź się, który śpisz, a zajaśnieje Ci Chrystus!". Odkryłam, że jest wiele sfer w moim życiu, w których zwyczajnie śpię. Sen to stan, w którym brak jakiejkolwiek interakcji człowieka z otoczeniem i rzeczywistością. Mimo, że jestem osobą nowonarodzoną i posiadam nową, pochodzącą od Boga naturę - istnieją sfery mojego życia w których śpię, a tam nie może jaśnieć Chrystus. Mogą to być pragnienia, marzenia, ambicje, wola, a także zwyczajne decyzje dnia codziennego. Dlatego odczytuję wołanie autora, jako wezwanie do przebudzenia! Zbudź się, dostrzeż, że wciąż są sfery w Twoim życiu, w których jeszcze śpisz... Nie pozwoliłaś, aby Duch Święty podporządkował je Sobie i aby Chrystus mógł w nich prawdziwie JAŚNIEĆ. Co ciekawe - ,,a zajaśnieje CI Chrystus" - znaczy, że nie tylko jasność Zbawiciela będzie widoczna w Twoim życiu, ale przede wszystkim On zajaśnieje TOBIE. Ujrzysz Go jeszcze piękniejszym, wyraźniejszym. Lepiej zrozumiesz słowa, że wszystko zostało stworzone przez Niego i DLA NIEGO.

Obudź się, powstań z martwych - bo przecież umarłeś wraz z Chrystusem - i żyj ,,rozumiejąc jaka jest wola Pańska" (w.17). Dla mnie są to piękne słowa. Modlę się, aby Bóg pokazywał mi, która z części mojego życia jest wciąż pogrążona we śnie. Tam gdzie sen nie może jaśnieć Chrystus... Ja nie chcę snu, ale pragnę, aby moje pragnienia, motywy, cele i decyzje były w ciągłej gotowości i oczekiwaniu na Bożą wolę - wtedy zajaśnieje Chrystus.


Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

niedziela, 11 grudnia 2016

wdzięczna

Dziękuję. Dziękuję.
To niezwykłe słowo od trzech dni nie znika z moich ust. Jestem wdzięczna Bogu. Dziś czuję, że bycie narzędziem w Jego ręku to najpiękniejsze co może spotkać człowieka... Posłuszeństwo Mu, poszukiwanie Jego woli... Umiłowałam Jego wolę dla mojego życia. Boże dziękuję, że każdego dnia na nowo mnie zadziwiasz.

Mój tomik został wydany. Wiem, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie ludzie, którzy byli blisko... Dziękuję kochani, przyjaciele, za wsparcie materialne i duchowe. Moja przygoda wydawnicza to podróż, w którą zechcieliście wyruszyć razem ze mną. Dzięki Wam, tomik dotrze do wielu osób. Wierzę, że Bóg będzie używał tego dzieła dla Swojej Chwały. Dla mnie celem było uwielbienie Jego Świętego Imienia. Radość, którą odczuwam mogę wyrazić tylko słowem- dziękuję.

Mam Ojca w niebie, który jest dobry... Dziś i całą wieczność będę radować się Jego dobrocią.




czwartek, 8 grudnia 2016

zwyczajna codzienność

Wczoraj wróciłam do domu. Tak, zdecydowanie mogę napisać DOM. Tutaj czuję się najpełniej sobą, mogę odpoczywać i cieszyć się obecnością bliskich. Wierzę, że Bóg darował tą najmniejszą komórkę społeczną, aby odzwierciedlała relację, która łączy Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. Tych, którzy odwiecznie radowali się Swoją Obecnością, byli Sobie rozkoszą. Wierzę, że Bóg chce działać właśnie w rodzinie, w jej strukturze obrazować siebie i swój charakter. Warto o nią zadbać. 
Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny

środa, 7 grudnia 2016

Słowa te są bliskie mi. Czuję, wierzę, wiem, że Bóg zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny... On wie o mnie więcej, niż mogę nawet pomyśleć o sobie. To niesamowite. Biblia mówi, że On ukształtował człowieka już w łonie matki, tworzył każdą z najmniejszych części ciała i duszy. Warto patrzeć na siebie, jak na wspaniałe Boże Stworzenie. Bóg się nie pomylił stwarzając właśnie Ciebie.
Zdjęcie: Obiektyw subiektywny

Patrzenie na życie, jak na dar zmienia perspektywę. Serce staje się nie tylko wdzięczne - ale pragnie wywyższać ponad wszystko Tego, który go darował.

Zdjęcie: Obiektyw subiektywny