Przeminęło.
Siedzę i myślę sobie, jak wiele zdarzeń miało miejsce w 2018
roku. Był to rok pełen smutku i radości, nadziei, pocieszenia, ale
też ciemnych nocy duszy. Czytając historie życia
ludzi wybitnych i tych zapomnianych, ich twórczość, historie
biblijne, słuchając waszych codziennych doświadczeń - zostałam
głęboko przekonana o powtarzalności życia, a zarazem wyjątkowości
każdej historii z osobna... Miniony 2018 rok jeszcze bardziej
utwierdził mnie w nadziei, która sięga poza zasłonę i
nie jest z tego świata. Dlaczego? Będąc szczerym z samym
sobą człowiek dochodzi do momentów, w których musi
odkrywać/nazywać swoje pragnienia, myśli, nadzieje. Może dostrzec
wtedy marność tego co go otacza. Ból doświadczeń. Marność nad
marnościami, wszystko marność. Powtarzalność. Nic nowego.
Myślenie o swojej bezsilności i bezradności, skupianie się tylko
na zdarzeniach (nawet tych tragicznych) powoduje, że życie jest
zatruwane. Ta trucizna nie działa od razu, raczej powoli; dzień za
dniem, dodając myśl do myśli, zmartwienie do zmartwienia, żal do
żalu, ból do goryczy. Myślę, że tak potęgująca rozpacz nigdy
nie pojawia w życiu człowieka intencjonalnie... To po prostu małe
chwile, które po roku, dwóch, pięciu prowadzą do rozpaczy.
Czytając
Treny odkryłam niedawno, że autor zwraca uwagę na truciznę i
podaje niezawodne lekarstwo. Po wielu trudnych, wręcz dramatycznych
przeżyciach, we łzach i bólu pisze:
Mojej
duszy odebrał spokój, tak że zapomniałem, co to jest szczęście.
I
myślałem: Przepadła moja siła żywotna i moja nadzieja w Panu.
Wspominanie
własnej niedoli i udręki to piołun
i trucizna.
Moja
dusza bezustannie to wspomina i trapi się we mnie.
To
biorę sobie do serca i w tym moja nadzieja,
Niewyczerpane
są objawy łaski Pana, miłosierdzie jego nie ustaje.
Każdego
poranku objawia się na nowo, wielka jest wierność twoja.
Pan
jest moim działem, mówi dusza moja, dlatego w nim mam nadzieję.
Dobry
jest Pan dla tego, kto mu ufa, dla duszy, która go szuka.
Treny
3,17-25
Autor
to co go trapi określa piołunem i trucizną - gorzkością,
smutkiem, czymś co zatruwa jego duszę. Ilekroć wspomina ból, a
jego myśli skupiają się na doświadczanym cierpieniu, jest
strapiony.
I gdyby pozostał w tym stanie, stanie skupienia na sobie, prawdopodobnie rozpacz zdominowałaby jego życie, ale tak się nie dzieje... Autor wybiera drogę koncentrowania swoich myśli na Osobie, kimś większym niż jego ból, a nawet on sam. Swoją nadzieją czyni Boga i Jego niewyczerpane przejawy łaski. Dla mnie wielkie pocieszenie niesie ten tekst, ponieważ uświadamia mi, że nawet w obliczu tragedii i niezrozumiałych doświadczeń mogę szukać ratunku w Bogu. Są to proste prawdy płynące z tekstu Bożego Słowa, a tak wiele zmieniają w moim sposobie myślenia. Jeśli mogę złożyć sobie życzenia noworoczne, to zabrzmią właśnie tak - kieruj swój wzrok na Chrystusa.
I gdyby pozostał w tym stanie, stanie skupienia na sobie, prawdopodobnie rozpacz zdominowałaby jego życie, ale tak się nie dzieje... Autor wybiera drogę koncentrowania swoich myśli na Osobie, kimś większym niż jego ból, a nawet on sam. Swoją nadzieją czyni Boga i Jego niewyczerpane przejawy łaski. Dla mnie wielkie pocieszenie niesie ten tekst, ponieważ uświadamia mi, że nawet w obliczu tragedii i niezrozumiałych doświadczeń mogę szukać ratunku w Bogu. Są to proste prawdy płynące z tekstu Bożego Słowa, a tak wiele zmieniają w moim sposobie myślenia. Jeśli mogę złożyć sobie życzenia noworoczne, to zabrzmią właśnie tak - kieruj swój wzrok na Chrystusa.
Tobie
również życzę wytrwałości w codziennych wyborach, zmaganiach i
nadziejach, a w tym wszystkim - kieruj swój wzrok na Chrystusa i
Jego łaskę, objawiającą się każdego poranku na nowo.
Zdjęcie: Obiektyw Subiektywny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz