środa, 17 kwietnia 2024

Zdążyć przed…

 

Czy zdążyłaś/eś dzisiaj? Ja nie. Po porannym spacerze, wchodząc do klatki schodowej zobaczyłam kartkę, z której wynikało, że sąsiadka mieszkająca nade mną, do której drzwi pukałam trzy razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni, odeszła z tego świata. Starsza 85letnia kobieta, którą poznałam na spotkaniu lokatorów bloku, miesiąc temu. Powiedziała mi wtedy, że jest samotna, rok temu umarł jej mąż, a rodzina mieszka daleko. Ścisnęło mi serce, zaproponowałam, że odwiedzę ją i wypijemy razem herbatę… Ucieszyła się. Nie zdążyłam. Kiedy sama przeżywałam ostatnio ogrom smutku i bólu przypomniałam sobie o niej, o jej stracie. Mój ból chciałam przekuć w towarzyszenie jej.. Zapytać, jak zniosła odejście męża. Poszłam do niej. Pukałam do jej drzwi, ale prawdopodobnie jej już nie było. Dziś zrozumiałam dlaczego nigdy ich nie otworzyła. Nie zdążyłam.

 

Poruszyło to moje serce. Skłoniło do refleksji, że „mogłam wcześniej”. Czasami tak właśnie jest… Nasze serce jest poruszone w jakimś temacie, wiemy co jest słuszne i prawdziwe, zgodnie z Biblią – czyli Bożymi oczekiwaniami, a nie jesteśmy posłuszni. Może nie potrafimy być posłuszni. Pomijamy ten cichy głos... wzywający do posłuszeństwa, do poddania się Jemu - zaczynając od tych najmniejszych spraw, często ignorowanych. Poszukujemy wielkich działań, znaków, pewności, potwierdzeń, a ignorujemy te najprostsze, prozaiczne sygnały i sytuacje, których nasza codzienność jest pełna. Znasz to?

 

Wiesz, że powinnaś się do kogoś odezwać, bo przypominasz sobie o tej osobie od tygodni – nie robisz tego, bo zawsze jest coś ważniejszego. W Twoim lokalnym kościele potrzebują kogoś do noszenia krzeseł, wiesz, że masz na to czas – ale nie zgłaszasz się do pomocy. Jesteś wdzięczny za to, co usłyszałeś ostatnio na kazaniu, ale nie idziesz podziękować i powiedzieć zachęcającego słowa kaznodziei. Sąsiadka codziennie uśmiecha się do Ciebie, kiedy tylko Cię widzi, wiesz, że masz w domu traktat ewangelizacyjny, ale nigdy go jej nie dajesz. Ktoś szczególnie leży Ci na sercu, ale nigdy nie dopisujesz tej osoby do swojej listy modlitewnej. Nieustannie gdzieś pędzimy, o coś zabiegamy, czegoś szukamy…. Przeoczając to, co mamy tuż obok siebie, co zostało nam darowane, wierzę przez łaskawego Boga w konkretnym czasie.

 

Czy w tej pielgrzymce do wieczności, nie umyka nam to, co najistotniejsze? Radar serca wrażliwy, wyczulony na Boga i Jego Słowo. Aby jednak posiadać takie serce musimy znać Go osobiście, blisko, intymnie. Wiedzieć co mówi o sobie w swoim Słowie, bo tam w sposób pełny objawia nam swoje serce i charakter, pokazując co jest Jemu miłe! Bierze na kolana dzieci i mówi, że do nich należy Królestwo Niebieskie, otacza troską wdowy, ludzi samotnych, opuszczonych, odrzuconych przez świat… jada z celnikami i grzesznikami, pokazując im, że jest sens i nadzieja w Nim. Wyciąga rękę do tych, o których zapomniał świat. Gani pychę i samosprawiedliwość, uwielbiając jednocześnie pokorę. Pełen łaski i przebaczenia - po trzykrotnym zaparciu się Go, trzykrotnie utwierdza Piotra, że wie o jego miłości. Takiego mamy zbawiciela… Dzisiaj dla nas pełnego łaski i prawdy.

 

Inne dzisiaj może nie być nam dane, czy zdążymy przed…?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz